Hejka!

Jakie kosmetyki macie na co dzień w torebce?

Wiem, że są takie dziewczyny, które noszą ze sobą całą kosmetyczkę. Ja do nich zdecydowanie nie należę – ze sobą mam zazwyczaj tylko 5 produktów, które pomagają mi dbać o siebie w ciągu dnia. Czy to dużo, czy mało, musicie ocenić sami. Zapraszam na przegląd mojej podręcznej kosmetyczki. 🙂

5 KOSMETYKÓW, KTÓRE MAM W TOREBCE

To produkty, bez których nie wyobrażam sobie wyjścia z domu. Ratują mnie w sytuacjach, w których skóra jest sucha, a ja jestem akurat na mieście, załatwiam jakieś sprawy i potrzebuję szybkiego ratunku.

Nr 1. Pomadka do ust

Przesuszone i spierzchnięte usta to najgorsze, co może mnie spotkać. Nie cierpię tej szorstkości warg i uczucia ściągnięcia. Niestety często tego doświadczam, bo mam tendencję do oblizywania i obgryzania warg w sytuacjach stresowych. Dlatego mam zawsze przy sobie pomadkę. W nawyk weszło mi już, żeby co jakiś czas sięgać po nią do torebki i smarować usta, dzięki czemu nie wysychają, są stale dobrze nawilżone, miękkie i chronione przed utratą wody.

Nr 2. Krem do rąk

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku skóry dłoni, która zwłaszcza zimą lubi pierzchnąć i łuszczyć się. Mam cienką skórę, więc szybko traci nawilżenie i łatwo ją podrażnić, dlatego krem do rąk ratuje mnie w każdej sytuacji, gdy moje dłonie są wystawione na działanie zewnętrznych czynników: czy to wodę, czy temperaturę, czy słońce. Najbardziej lubię kremy do rąk z mocznikiem, który cudnie nawilża, ale olejowe formuły też są całkiem spoko. Ważne, żeby krem dobrać do swoich potrzeb, no i mieć go zawsze przy sobie.

Nr 3. Mgiełka różana

Mgiełki pokochałam dwa lata temu na wakacjach w Rzymie. Słońce prażyło, temperatura była naprawdę wysoka, a ja nie mogłam sobie odmówić pieszych wędrówek po tym pięknym mieście – mgiełka przynosiła mi ukojenie, odświeżała, nawilżała i nieco ochładzała cerę. Od tego momentu zawsze mam małą butelkę mgiełki w torebce. Na wypadek, gdybym potrzebowała się szybko odświeżyć. W teorii tę samą rolę spełniają wilgotne chusteczki, ale jakoś wygodniej mi użyć mgiełki, bo lubię tę różaną chmurkę, która otula moją twarz.

Nr 4. Transparenty puder

Wśród kosmetyków, bez których nie wyobrażam sobie wyjścia z domu, jest też transparentny puder. Niektórzy używają bibułek matujących, a ja wolę wyjść do toalety i w razie potrzeby nałożyć odrobinę pudru za pomocą puszku, który jest w opakowaniu. Dlaczego wybieram puder transparentny? Bo używam go tylko do matowienia cery, a nie jej makijażu. Plus ma on dość uniwersalne zastosowanie, bo w razie potrzeby mogę nim nieco odświeżyć włosy (świetnie pochłania sebum u ich nasady), a także oprószyć stopy, żeby np. uniknąć obtarć i odcisków po długim spacerze. Przyznajcie, że sprytne, co nie?

Nr 5. Masło shea

No i na koniec mój HIT, czyli masło shea. Duży słoik tego naturalnego masła mama w łazience, ale odjęłam sobie małą porcję do słoiczka po pomadce i noszę zawsze w torebce. Przydaje się na otarcia, skaleczenia, zaczerwienioną od słońca, spierzchniętą czy przesuszoną skórę. To bardzo uniwersalny kosmetyk, który można stosować na twarz, na całe ciało, na dłonie, stopy itd. Kocham!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *